Tekst ten i zdjęcia stanowią część serii poświęconej hanabi, czyli japońskim fajerwerkom. Przedstawiam w nim pokaz, który odbywa się co roku w Kita-ku, jednej z północnych dzielnic Tokio, na brzegach rzeki Arakawa. W tym roku było to 30 września.
Hanabi słyną z ogromnych tłumów, które utrudniają poruszanie i sprawiają, że zwłaszcza powrotna droga wydaje się się drogą przez mękę. Fajerwerki w Kita-ku sprawiają miłą niespodziankę. Zwłaszcza po drugiej stronie rzeki niż oficjalne miejsca są rozległe tereny, które oferują jednocześnie doskonały widok i stosunkowo niewielu widzów. Nawet w ostatniej chwili można bez problemu znaleźć bardzo dobre miejsce.
Będę to pisał przy opisach wielu hanabi. Wydarzenie odbywa się po raz pierwszy od czasów pandemicznych. W zeszłym roku pokazy się odbył, ale nie był oficjalnie ogłoszony i w zasadzie był przeznaczony dla okolicznych mieszkańców. Oficjalne miejsca były tylko dla członków rozmaitych organizacji wspierających.
Hanabi to nie tylko pokazy samych fajerwerków ale też przede wszystkim matsuri. A matsuri oznacza jedzenie, mnóstwo jedzenia. Kto to widział, żeby bawić się o pustym żołądku - toż to przecież sprzeczne z naturą.
Nie mogło więc zabraknąć mnóstwa budek z jedzeniem.
Gdy fajerwerki się skończyły, zamiast grzecznie udać się na najbliższą stację, poszedłem do centrum Kita-ku, gdzie atmosfera ostatniego weekendu lata była nie mniej odczuwalna, niż przy rzece.