Angel Beats - anime z przesłaniem
Ostatnio sporo się mówi o transplantacjach i potrzebie zwiększenia świadomości społecznej i akceptacji dla przeszczepów organów. Np. na portalu Gazeta.pl przypomniano stary tekst na ten temat.
Na końcu tekstu autor pisze o społecznych akcjach popularyzujących wiedzę o transplantacjach.
Taką wiedzę można popularyzować na wiele sposobów. Kiedyś natrafiłem na anime, które porusza ten problem. Pozwalam sobie tu to anime przywołać.

Tekst zawiera spojlery, więc ktoś, kto chciałby je obejrzeć powinien przerwać czytanie i wrócić do lektury po ukończeniu oglądania.
Na początku
Bohater opowieści, Otonashi Yuzuru, umiera. Trafia w bardzo dziwne miejsce. Niby szkoła, ale niektórzy uczniowie noszą broń i strzelają do innych. Kto umiera, budzi się następnego ranka w gabinecie pielęgniarki jak nowy.
Otonashi trafia do grupy uczniów, która prowadzi rebelię przeciw Bogu. Okazuje się, że to miejsce to coś w rodzaju czyśćca, gdzie trafiają ci, którzy umierając nie potrafili zaakceptować swojego życia. To taki czyściec dla ludzi którzy umarli przedwcześnie. Samobójców tam nie było, bo to temat na odrębne rozważania. W tym czyśćcu są tylko ci, którzy umarli nadal walcząc o swoje marzenia, a nie ci, którzy je porzucili.
W przeciwieństwie do innych obecnych w czyśćcu, Otonashi nic nie pamięta ze swojego życia. Inni członkowie gangu wiedzą, czego żałują, że nie udało im się zrobić za życia.
Walka z Bogiem generalnie polega na nie wypełnianiu obowiązków studenta… Oczywiście, walka z Bogiem spotyka się z reakcją. Głównym przeciwnikiem jest Anioł, przewodnicząca samorządu, która stara się ich do tego zmusić. W wyniku różnych perypetii okazuje się, że Anioł to też człowiek. Na imię ma Kanade. Podobnie jak wszyscy inni zbuntowani studenci, też trafiła tu z jakiegoś powodu, ale ten powód nie został wyjawiony aż do kulminacyjnego odcinka.
Okazuje się, że czyściec można opuścić. Ci, którym udało się dokonać refleksji i zrobić coś, dzięki czemu mogli swoje byłe już życie zaakceptować, znikali. Ponieważ historia jest podszyta przesłaniem buddyjskim, zapewne znikali by się ponownie narodzić.
W pewnym momencie czuwając przy rannej Kanade, Otonashi odzyskał pamięć. Za życia chciał być lekarzem i pomagać innym. Podczas klasowej wycieczki jego autobus wraz z wszystkimi w środku został zasypany w tunelu. Pomagał jak mógł rannym, podtrzymywał wśród wszystkich nadzieję na ratunek. Dni jednak mijały, a pomoc nie nadchodziła. Jeden z uczniów ukradł zapasy wody. Podczas ucieczki jedna z butelek pękła, woda się wylała. Otonashi zadeklarował, że to była jego porcja. Pomocy nadal nie było. Ostatnim wysiłkiem Otonashi wypełnił kartę dawcy. Widząc to, inni zrobili to samo - choć oni może nie przeżyją, to może jednak komuś się to przyda, jeśli pomoc jednak nadejdzie. Taki ostateczny akt nadziei przekraczającej ziemski wymiar. Pomoc wkrótce dotarła, ale Otonashi nie doczekał - umarł chwilę przedtem.
Odzyskawszy pamięć, Otonashi zdecydował się pomóc innym pogodzić zaakceptować swoje życie. Po kolei przekonuje wszystkich, że ich życie było bezcenne - i czas czas przejść do następnego etapu. Uczniowie po kolei znikają, aż w końcu szkoła-czyściec opustoszała.
Dar i jego konsekwencje
Gdy Otonashi Yuzuru został sam z Kanade, powiedział, może oni powinni tu zostać na zawsze. Może do tego świata trafią inni zagubieni, a oni we dwójkę będą mogli im pomóc. A potem powiedział, że ją kocha.
Wtedy Kanade wyznała, że jest osobą, która dostała jego serce. Serce, które pozwoliło jej przeżyć młodość nie będąc przykutą do szpitalnego łóżka. Trafiła po śmierci do tego czyśćca tylko po to, by zrobić jedną jedyną rzecz, której nie mogła z przyczyn oczywistych zrobić za życia - by mogła mu powiedzieć “Dziękuję ci za życie”.
Znika. Otonashi zostaje sam. Płacze. Napisy końcowe.
Po napisach końcowych widzimy ruchliwą ulicę. Pod ścianą stoi dziewczyna i słucha na przenośnym odtwarzaczu czegoś, co przypomina te piosenki, które grał pewien zespół w czyśćcu. Mija ją chłopak o twarzy zakrytej kapturem. Ona odchodzi. On nagle staje jak wryty, jakby coś go zatrzymało. Odwraca się, widzi oddalającą się sylwetkę. Wyciąga rękę, żeby ją zatrzymać. W momencie, gdy już prawie, prawie dotyka jej ramienia, obraz się kończy.
Na zakończenie - Friendship Forever
Ogląda się w miarę dobrze. Jestem przekonany, że wiele osób obejrzawszy to anime, przemyślało ideę dawstwa organów. Ten dar serca jest przecież centralnym punktem historii. Mimo to, przez nie jest to nachalna propaganda, w której w każdej scenie łopatologicznie wtłaczana jest jedynie słuszny pogląd. Pokazane są konsekwencje daru, na końcu ogromna, bezgraniczna niemal wdzięczność obdarowanej osoby, przekraczająca wymiar jednego życia i granicę śmierci - a na koniec tylko krótko wyjaśnione są tego przyczyny.
Angel Beats znakomicie nadaje się na kontrprzykład, gdy ktoś twierdzi, że ten gatunek rozrywki nie porusza poważnych tematów. Porusza - animacja to przecież tylko środek wyrazu, który można wypełnić dowolną treścią - i różnymi treściami jest wypełniany, podobnie jak inne nośniki opowieści, takie jak książki, wiersze czy tradycyjne filmy. W przeciwieństwie do animowanego Disneya, który reprezentuje tylko jeden gatunek - filmu familijnego - w animacji japońskiej jest niemal wszystko.
Autobusy Japońskiego Czerwonego Krzyża podczas 97. Comiketu
A można wykorzystywać do szczytnych celów. Podczas Comiketu (Comic Market) w Tokio na wyspie Odaiba, w miejscu, gdzie w ciągu paru dni spotyka się ponad 700 tysięcy fanów japońskiej animacji i komiksu, nie bez powodu stoją rzędy autobusów Japońskiego Czerwonego Krzyża, by przyjąć cenną krew od tysięcy uczestników, którzy chcą pomóc innym.
Wszak mottem Comiketu widocznym na czapkach wolontariuszy z Komitetu Przygotowawczego (Junbikai 準備会) jest "Friendship Forever" - "przyjaźń na zawsze".
